Z nieba do piekła... i z powrotem

01.06.2014 17.20, autor: Stefan Kabat, fot. Aleksandra Jagoda, źródło: własne

To był mecz, jaki Legii 2000 zdarza się bardzo rzadko. Regularnie notujący wysokie zwycięstwa Trampkarze mierzyli się tym razem z dobrze dysponowanym zespołem Znicza Pruszków. Po emocjonującym i obfitującym w zwroty akcji spotkaniu udało się jednak wygrać 4:2.

Pierwsze 10 minut meczu było właściwym wprowadzeniem do tego, co miało nas czekać w przeciągu całego spotkania. Najpierw do ataku rzucili się piłkarze Znicza, ale zanim zdołali na dobre zagrozić naszej bramce, Filip Białoruski popisał się dalekim wyrzutem do Mikołaja Neumana, który pognał z piłką kilkadziesiąt metrów, po czym płaso dośrodkował w pole karne. Mateusz Szwed nie zdołał opanować futbolówki, ale dopadł do niej Kacper Ostrowski, który pewnym strzałem otworzył wynik meczu.

Legioniści nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia. Już 3 minuty później pozornie niegroźny strzał zawodnika Znicza próbował złapać Białoruski, ale fatalnie się pomylił i piłka ugrzęzła w siatce. Po kolejnych 5 minutach było juz 1:2 - pruszkowianie wyprowadzili szybką kontrę, a dośrodkowanie z lewej strony pewnym uderzeniem wykończył napastnik. Nasz zespół miał jeszcze okazję, aby przed przerwą doprowadzić do wyrównania, po tym jak bramkarz rywali minął się z piłką po długim zagraniu jednego z legionistów. Dopadł do niej Nikodem Zawistowski, ale kąt był zbyt ostry i nie udało mu się zmieścić piłki w bramce.

Drugą połowę legioniści rozpoczęli najlepiej jak mogli - już w pierwszej minucie gry po przerwie dobrym podaniem popisał się Paweł Barzyc, a akcję skutecznym uderzeniem wykończył Mateusz Szwed. Tak dobre otwarcie drugiej odsłony podziałało na naszych graczy znakomicie, bo w dalszej części spotkania wreszcie zaczęli zdecydowanie przeważać. Owocowało to kolejnymi sytuacjami - próbowali: Barzyc, Szwed, a także (z rzutów wolnych) Daniel Cichocki. Wciąż jednak czegoś brakowało...

Na szczęście nadeszła 61 minuta, w której raz jeszcze błysnął Szwed. Kapitan naszego zespołu dopadł do wybitej piłki, pognał przez pół boiska lewą flanką, umiejętnie ściął do środka i płaskim strzałem wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Dwie minuty później było już po meczu - znakomite podanie Neumana pozwoliło wyjść Szwedowi sam na sam z bramkarzem. Nie mogło się to skończyć inaczej, niż ostatecznym skompletowaniem hat tricka i golem na 4:2.

- Odbyliśmy drogę z nieba do piekła i z powrotem! - śmiał się po meczu trener Radosław Boczek. - Najpierw po ładnej kontrze strzeliliśmy bramkę, żeby za chwilę stracić dwie po prostych błędach. Gra stała się przez to nerwowa. Ale my, jako Legia Warszawa, nie możemy - nawet przez chwilę, nawet przegrywając 1:2 - przestać wierzyć.

Szkoleniowiec uważa, że takie doświadczenie jest dla jego podopiecznych bardzo ważne. - Dopóki się czegoś nie przeżyje, trudno w to uwierzyć. My z chłopakami często rozmawiamy na temat błędów ustawienia, a nawet indywidualnych, ale to weryfikuje dopiero taki przeciwnik, jak dzisiejszy. Znicz był dla nas jak dotąd najcięższym rywalem - jego piłkarze byli agresywni, dynamiczni i bardzo często obnażali błędy, które z innym przeciwnikiem uchodzą płazem. Cieszy, że w takiej sytuacji potrafiliśmy dobrze zareagować.

Legia Warszawa 2000 - Znicz Pruszków 2000 4:2

1:0 Kacper Ostrowski as. Mikołaj Neuman (2')
1:1 Przeciwnik (5')
1:2 Przeciwnik (9')
2:2 Mateusz Szwed as. Paweł Barzyc (36')
3:2 Mateusz Szwed (61')
4:2 Mateusz Szwed as. Mikołaj Neuman (63')

Legia Warszawa 2000: Filip Białoruski - Stanisław Niewiński, Michał Gładysz, Michał Borychowski, Daniel Cichocki - Nikodem Zawistowski (66. Mikołaj Zawistowski), Sebastian Walukiewicz, Kacper Ostrowski (16. Maks Sitek), Paweł Barzyc (53. Damian Figura), Mikołaj Neuman - Mateusz Szwed

Trener: Radosław Boczek
II Trener: